wtorek, 17 września 2013

"Samoczyszczące" tkaniny




We włókna przędzone za pomocą techniki elektrospining'u można bez problemów wprowadzać komórki bakteryjne, które przeżywają etap przędzenia. Z tego typu włókien można tworzyć tkaniny wypełnione bakteriami i szyć odzież "samoczyszczącą", w której nigdy nie będziemy pachnieć potem, donosi "Proceedings of the National Academy of Sciences".
W popularnym rozumieniu bakterie, wywołują różne choroby. Mikroorganizmy te są jednak nie tylko niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania środowiska naturalnego, ale od lat drobnoustroje są również używane w zastosowaniach przemysłowych (np. w biotechnologii czy oczyszczaniu ścieków).

Naukowcy opracowali metodę zamykania bakterii ich we włókna, z których można tworzyć wypełnione bakteriami tkaniny. Proces, użyty przez amerykańskich naukowców z Stony Brook University, do przędzenia wypełnionych bakteriami włókien jest znany od lat 30-tych ubiegłego wieku, a określany jest jako proces elektroprzędzenia (ang. electrospinning). Elektroprzędzenie polega na samoczynnym tworzeniu polimerowych włókien w silnym polu elektrycznym, dochodzącym nawet do 30 kV.


Bądź jak kameleon!



Tworzywo polimerowe, które przybiera różne barwy w zależności od kąta patrzenia oraz stopnia rozciągnięcia, bądź też zgięcia materiału zostało wyprodukowane przez naukowców z Cambridge University - informuje portal New Scientist.
Materiał wytworzył zespół pod kierunkiem Davida Snoswella.

Przyjmowanie różnych odcieni jest możliwe dzięki zjawisku dyfrakcji światła, czyli ugięcia się fali świetlnej. Pozwala na to konstrukcja polimeru, która opiera się na takim ułożeniu małych cząsteczek, aby przypominało ono strukturę krystaliczną.

Efekt widoczny podczas zmiany punktu obserwacji uzyskuje się poprzez kontrolę rozmieszczenia cząstek w sieci i ich wielkości, natomiast wariacje kolorystyczne podczas rozciągania są wynikiem manipulacji odległością między molekułami. Dermot Leonard, członek drużyny, poszukującej praktycznych zastosowań wynalazków na rynku, uważa, że jest to pierwszy materiał tego typu.

Tkanina może mieć różnorodną postać. Naukowcy są w stanie stworzyć próbkę, która jest cienka i prześwitująca, grubsza o metalicznym połysku lub posiada poprzeczne paski, wbudowane w swoją strukturę.

Innowacyjny materiał może być użyty w przemyśle odzieżowym, gdzie wzbudza duże zainteresowanie wśród projektantów. Jednak potencjalne zastosowanie tworzywa jest znacznie szersze. Polimer można na przykład wykorzystać do walki z fałszerstwem.

Na stronie internetowej serwisu New Scientist można obejrzeć krótki filmik, który ilustruje potencjał nowo powstałego tworzywa (link zamieszczono poniżej).

http://www.newscientist.com/blogs/nstv/2011/12/new-material-could-create-technicolour-dreamcoat.html




(fot. wikipedia)

Ekologiczny jeans




Opracowano ekologiczną technologię produkcji jeansu. W stosunku do metody tradycyjnej, zmniejsza ona zużycie wody o ponad 90 proc., a energii - o jedną trzecią. Proces omówiono na spotkaniu Green Chemistry and Engineering Conference w Waszyngtonie.

Szacuje się, że produkcja tylko jednej pary jeansów wymaga zużycia ponad 9,5 m3 wody, niemal pół kilograma związków chemicznych i mnóstwa energii. Wiedząc, że co roku na świecie wytwarza się aż dwa miliardy par, zyskujemy świadomość skali, w jakiej ich produkcja wpływa na środowisko.

- Może to zmienić nowa, ekologiczna technologia produkcji, nazwana Advanced Denim. Proces ten pozwala wyprodukować parę jeansów przy użyciu nawet 92 proc. mniej wody i do 30 proc. mniej energii, niż zużywa się w tradycyjnych metodach produkcji - tłumaczy Miguel Sanchez, inżynier tekstyliów z firmy, w której opracowano nową technologię - Clariant, z siedzibą w Muttenz w Szwajcarii.

Zastosowanie nowej strategii niemal zupełnie nie generuje ścieków. Zmniejsza też ilość zostających po produkcji odpadów bawełny, nawet o 87 proc. Obecnie często się je spala, co powoduje emisję dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych do atmosfery.

- W przeciwieństwie do tradycyjnych metod produkcji jeansu, które wymagają nawet 15 farbowań i wykorzystania całego zestawu potencjalnie szkodliwych związków chemicznych, nowa technologia wymaga zaledwie jednego farbowania i użycia nowej generacji ekologicznie zaawansowanych, stężonych barwników na bazie siarki, wymagających tylko jednego utleniania. Resztę kroków cyklu produkcyjnego wyeliminowano - zapewnia Sanchez.

Gdyby nową technologią barwiono choć jedną czwartą produkowanego na świecie jeansu - mówi Sanchez, pozwoliłoby to oszczędzić tyle wody, by zaspokoić codzienne potrzeby 1,7 mln ludzi rocznie. Chodzi o niemal 9,5 mln m3 wody w skali roku. Taka technologia zapobiegałaby jednocześnie powstaniu 8,3 mln m3 ścieków, oszczędziłaby też nawet 220 mln KWh energii i zapobiegała emisji do atmosfery związanego z tym dwutlenku węgla. (PAP)

Ubrania zmieniające kolor i kształt



Kanadyjscy naukowcy z Uniwersytetu Concordia wymyślili inteligentne tkaniny, które dzięki energii czerpanej od człowieka, samodzielnie potrafią zmieniać barwę lub krój.

Badacze opracowali technologię, która umożliwia wplecenie elektronicznych komponentów we włókna, składające się z licznych warstw polimerów, zdolnych do podejmowania interakcji.
Dzięki innowacyjnemu rozwiązaniu ubrania mogą pobierać energię od właściciela, magazynować ją, a następnie wykorzystywać do zmieniania swoich wizualnych właściwości.

- Naszym celem jest stworzenie części garderoby, które będą ulegały skomplikowanym i zaskakującym przekształceniom - znacznie wymyślniejszych niż dwustronna kurtka, czy koszula zmieniająca kolor pod wpływem ciepła. Właśnie dlatego nazwaliśmy projekt Karma Chameleon - mówi Joanna Berzowska, kierowniczka przedsięwzięcia.

Nowoczesne włókna nie mogą jeszcze zostać wykorzystane do masowej produkcji inteligentnych ubrań, więc na spontanicznie zmieniającą kształt sukienkę lub koszulę czerpiącą energię od człowieka i wykorzystującą ją do ładowania telefonu będziemy musieli jeszcze poczekać.

niedziela, 15 września 2013

Ponadczasowe szarości na jesień 2013







fot. FREE/ImaxTree /kolaż Polki.pl
Jesienią 2013 nie może zabraknąć w naszych szafach szarości. Nic w tym dziwnego, w końcu czy jest bardziej pasujący do tego sezonu kolor? Szare ubrania i dodatki w nadchodzącym sezonie miksujemy przede wszystkim ze sobą. Jasne i ciemne odcienie tej barwy stworzą wyrafinowany total look.
Możemy również tak jak to zrobił do mody Ports, połączyć ubrania w tym kolorze z dodatkami w odcieniach żółci i brązu. Dzięki temu uzyskamy wyjątkowe zestawienia w stylu retro.

za polki.pl

piątek, 7 czerwca 2013

Marlena Miśkiewicz z II A poleca artykuł "Co we wschodniej szafie gra..."




Japonia, jak wiemy, nie od dziś szokuje nas swoją kulturą, rozwiniętą techniką, ale przede wszystkim stylem bycia. Młodzież japońska może stworzyć nowe niezwykłe trendy wśród młodych ludzi.Nie trzeba wiele się przyglądać, aby dostrzec, że młodzi Japończycy znacznie różnią się swoim wyglądem i ubiorem od europejskich młodych stylistów. Chciałabym pokazać kilka najpopularniejszych subkultur, stylów czy trendów Kraju Kwitnącej Wiśni.

Niemal każdy, kto interesuje się choć trochę Japonią wie, że uczniowie do szkoły chodzą w mundurkach, więc prawdziwe modowe szaleństwo rozpoczyna się po szkole, kiedy to młodzież wychodzi na,,ulicę''.

Jedną z najbardziej znanych subkultur japońskiej jest tzw. ,,Lolita Fashion''. Przedstawiciela tej grupy najłatwiej jest rozpoznać przede wszystkim po stroju. Najczęściej są to dziewczyny zwane-Lolitami. Ubierają się w spektakularne sukienki stylizowane na epokę wiktoriańską z wpływami rokoko. Obfitują w długie aksamitne wstążki, bajkowe koronki, słodkie falbanki, lakierowane buciki oraz śliczne parasolki

 Natomiast te ,,Lolity'', które ubierają się w ciemnych kolorach(mają lekko demoniczny styl), są przedstawicielkami odłamu Gothie Lolita. Natomisat te, które wybierają biel, róż czy błękit to Sweet Lolity. Wyglądają niemal jak małe dziewczynki. Akcesoriami tego stylu mogą być gorsety, kapelusiki czy aksamitki. Fryzura takiej Japonki ma nam przypominać śliczną porcelanową laleczkę. Są to najczęściej dwa upięte wysoko kucyki lub koki i sprężyste duże loki.
Wielu wykonawców muzyki japońskiej, można było zobaczyć na scenie, prezentujących wymyślne kreacje. Tacy wykonawcy zaliczani są do visual kei image. Szokowali swoich fanów przesadnym makijażem i niezwykłą charakteryzacją.












Styl Gothie Lolita stał się popularny na ulicach Tokio, ale po pewnym czasie opanował cały kraj- docierając również do Europy. Mężczyźni również mogą należeć do tej grupy. Jest to styl zwany ouji. Strój inspirowany jest ubiorem ucznia w epoce wiktoriańskiej. Pojawiają się tutaj koszule zdobione koronką oraz spodnie do kolan.



 Nie tylko Europejczycy inspirują się modą innych krajów. Tak właśnie ! Japończyków też pociągają inne kultury. Japonki zapragnęły byc blondynkami.Wiadomo,że każda kobieta lubi się wyróżniać. Wszystkie Japonki mają ciemne włosy i oczy oraz podobną jasną karnację.Młode kobiety zapragnęły się odróżniać, dlatego jest to styl w sam raz dla wyzwolonych i nowoczesnych pań. Styl-Ganguro. Japończycy jednak lubią ulepszać swoje pomysły. Dlatego styl ten nie wygląda tak jak typowy europejski trend. Charakteryzuje się on bardzo jasnymi- żółtym lub srebrnym kolorem włosów, ciemną skórą (efekt solarium), mocnym jasnym makijażem, tipsami i sztucznymi długimi rzęsami. Dziewczęta lubią ozdabiać twarz naklejkami, cekinami, czy kryształkami. Nadgarstki i szyja wyginaja się pod ciężarem biżuterii. Modne są także mini spódniczki oraz buty na bardzo wysokich platformach.




Bardziej ekstremalną wersją tego stylu jest Yamanabai i Lourcour. Tutaj odcienie włosów są bardziej jaskrawe, a makijaże jeszcze mocniejsze.

















 Najbardziej uwielbianym stylem przez nastolatków jest- Decora. W skrócie rzecz ujmując należy założyć jak największą ilość dodatków. Niech nie dziwią nas tysiące spinek na jednej głowie, bransoletki w słodkich kolorach, naszyjniki, wisiorki lub wszystko inne,  co da się przyczepić. Wszystko musi być cukierkowe, słodkie i kolorowe. Dodatkiem do tej przesłodkiej kreacji mogą być skarpety po kilka par na jednej nodze, w różnych długościach czy kolorach. Nie można również zapomnieć założyć kilka bluzek, czy sweterków. Warto więc poszperać po sklepach w poszukiwaniu bajkowych perełek, bryloczków, wisiorków lub wielu rożnych innych gadżetów, które można samemu doszyć, coś upiększyć. To naprawdę kreatywny styl-tutaj liczy się wkład własny oraz zdolności.











 Mniej znanym stylem wśród młodych Japonek jest Kime Gal. Tutaj liczy się szyk ! Ważne są dla odmiany markowe stylizacje i piękne kompozyjce. Na głowie piękny diadem, na stopach kryształowe pantofelki, a na pięknych sukniach ogromne kokardy, wstążki i koronki. To po prostu księżniczki! Inspiracja tego stylu jest Paris Hilton oraz księżniczki rodem z Disneya.














 Teraz coś dla mężczyzn. Center Guy to coś specjalnego dla nich, chociaż styl ten nie kojarzy się zbyt dobrze, gdyż najczęściej noszą go chłopcy do towarzystwa. Ważne są dopasowane żakiety i kowbojskie akcesoria tj. kapelusze, wysokie buty z czubem. W modzie są wąskie jeansy, koszulki z rockowymi nadrukami, paski z dużą ekstrawagancką klamrą i dodatek, jakim są okulary, które noszone są niezależnie od pory dnia i nocy.














Młodzi Japończycy to bardzo kreatywni ludzie, pomimo nieustannie zmieniającej się mody. Niecodzienna garderoba i właśny styl to dobra rzecz, lecz należy pamietać abyśmy sami czuli się w nim dobrze i nie kopiowali od innych bezmyślnie- najlepiej być po prostu sobą. Liczą się nasze własne kreatywne pomysły.

Angela C zaprasza do przeczytania felietonu znalezionego w sieci



Każdy z nas się ubiera i robi to po swojemu, kłopot tkwi w tym, że nie wszystkim na tym zależy, a jeśli nawet, to nie zawsze efekt odpowiada liczbie starań. Chciałoby się rzec, że polskie ulice to źródło inspiracji, różnorodności, interesujących pomysłów i rozwiązań. Otóż nie, w tym wszystkim brakuje finezji. Brakuje intuicji i wyczucia. Narzekamy, że nasze ulice są szare, bez wyrazu. Niestety młodzi ludzie z uporem maniaka próbują to zmienić. Rozumiem, trzeba pokazać, że nie jest się nudnym, że ma się trochę polotu, zna się na modzie, ale żeby aż tak ? W tym wszystkim brakuje równowagi.
Pierwszy błąd – dobór kolorów. Młodzież  popada ze skrajności w skrajność. Z dwojga złego wolę patrzeć na ludzi ubranych jednokolorowo, niż chodzące choinki mające na sobie rzeczy w każdym możliwym kolorze. Czemu po prostu nie wyglądać normalnie ? Wystarczy chcieć, a nie wychodzić z założenia, że połączenie trzech różnych odcieni jednego koloru jest ok. I te wszystkie neony – kto powiedział że to jest fajne ?! Litości, jeśli łączenie kolorów nam nie wychodzi to sobie to darujmy. Nic na siłę.
Równie bolesne jest dla mnie obserwowanie zaniku wszelakich subkultur na rzecz pozerstwa. Nagle wszyscy chcą być wszystkimi. Serce się kraje na widok braku poszanowania dla jakiegokolwiek dorobku kulturalnego tego świata. Wszystko jest bezczeszczone i sprowadzane do komercji. Nastolatkowie uważają, że nosząc takie a nie inne buty czy fryzurę, chociażby dodatki, przynależą do jakiejś szerzej rozumianej grupy społecznej. W życiu by nie pomyśleli, że kiedyś ludzie wyglądem wyrażali swoje poglądy, które były dla nich na tyle ważne, że oddawali się im w każdym aspekcie. Dzisiejsza młodzież nie jest zdolna do takich poświęceń, nie jest w stanie o nic walczyć, mieć swojego zdania, lepiej po prostu się’’polansować’’. Ale ja ich za to nie winię. Cały świat zmierza do kompletnej bezmyślności, tak jesteśmy wychowywani. System jest ważniejszy od jednostki. Chodzi o to, że teraz mamy wszystko podsuwane pod nos, a kiedyś nie było nic, i patrząc z perspektywy czasu wchodziło to na lepsze. Dzisiaj nikt nie wymaga od nas kreatywności, więc wszyscy wyglądamy tak samo, nawet jeśli myślimy, że tak nie jest. A gdybyśmy mogli sobie wyobrazić, jaki ktoś zbija na tym interes ! Wszyscy myślimy, że moda to jedna z dziedzin sztuki, dla jednych równie ważna co pozostałe, dla innych zaliczana do nich ze względu na wymysł ludzi zajmujących się nią. Na szczęście broni się sama. Ale tak naprawdę dawno przestała liczyć się pod względem artystycznym, a zamieniła w wysokodochodowy biznes. W gruncie rzeczy, co nas to obchodzi, że jesteśmy pionkiem w grze, że na co dzień jesteśmy nie bez przyczyny bombardowani tysiącem reklam zewsząd i że nawet jeśli myślimy, że mamy wyrobiony gust to tylko pozory. Życie toczy się dalej, my się ubieramy, a inni – sprytniejsi – opływają dzięki nam w luksusy.
Kolejna rzecz – ci wszyscy EKSPERCI od mody. Że co ?! Media od dawna są niepoważne, ale zmierza to do destrukcji ludzkich mózgów. Nie wiem, po prostu nie wiem, jak można dać sobie wmówić, że dwudziestoletnia dziewczyna która parę lat temu odważyła się na założenie strony na której pokazywała zdjęcia swoich strojów, dziś jest co drugi dzień w telewizji śniadaniowej uznawana za wyrocznię mody. Rozumiem, że komuś może się podobać jej gust i prezencja, ale żeby zaraz nazywać ją specjalistką ? Są ludzie którzy skończyli odpowiednie szkoły, mają doświadczenie i rzeczywistą wiedzę na ten temat, ale cóż z tego, kiedy ludzie pozatracali wartości ? Coraz więcej ludzi nie chce się niczym interesować, jest im dobrze z ich niewiedzą i nudnym życiem, telewizja proponująca jedną wielką pustkę kształtuje ich światopogląd. Nawet jeśli ma się szczere chęci do poznania kogoś inspirującego, szanse są niewielkie. Ludzie przestali się szanować. Nawet nie chodzi o szacunek do bliźnich, ale do samych siebie. Zadawalamy się byle czym, nie zwracamy uwagi na jakość produktów, ubrań, wszystkiego. Czy naprawdę lepiej jest mieć 3 pary spodni z podrzędnego sklepu które nigdy nie wyglądały dobrze i szybko się zniszczyły, zamiast porządnych przez ten sam okres, które będą robić dobre wrażenie, nie rozciągną się i nie stracą koloru ? Nikomu nie zależy żeby wyglądać dobrze ? Oczywiście nie twierdzę, że trzeba wydawać majątek i wyglądać jak milion dolarów, ale chyba każdy wie, kiedy wygląda schludnie.
Na szczęście młodzież przywiązuje większą wagę do ubrań niż ich rodzice, w końcu któreś pokolenie zrozumiało, że to wiele świadczy o człowieku a nie jest przejawem bycia materialistą. Bo to nie chodzi o to, że jak ma się drogi zegarek to jest się lepszym człowiekiem. Po prostu jeżeli człowiek jest zadbany, jego ubranie jest przemyślane, czyste i dopasowane, oznacza, że jego egzystencja jest bogatsza od codziennej rutyny ‘’klasy robotniczej’’ (nawet jeśli do niej należy) skupionej na swoich szarych blokach, co za tym idzie wydaje się ciekawszy i nie przytłacza nas. Utarło się przekonanie, że jeżeli ktoś woli wydawać pieniądze na ubrania jest pusty i bezwartościowy, a przecież to sposób na wyrażanie siebie, czemu mielibyśmy w to nie inwestować ? Nikomu się od tego krzywda nie dzieje, chyba że dzieciom zbierającym bawełnę parę godzin dziennie lub szyjącym w chińskich zakładach będąc niewolnikami. Ale nie mamy aż tak dużego wpływu, żeby coś na to poradzić.
Kolejna kwestia – tolerancja. Każdemu podoba się coś innego, ale to nie od razu powód żeby wyśmiewać go na ulicy. To chyba dobrze, że wszyscy jesteśmy różni ? Więc proponuję zacząć się tym cieszyć, bo może nadejść chwila, kiedy znowu wszyscy będziemy musieli wyglądać tak samo. To chyba wszystkie moje żale do społeczeństwa, życzę mu jak najlepiej.










Tak jest dobrze :
A tak nie :

niedziela, 2 czerwca 2013

Król fryzjerów, fryzjer królów



Antoni Cierplikowski - król fryzjerów, fryzjer królów
Czesał królowe, prezydentowe i słynne aktorki. Pisano o nim, że stworzył kobietę współczesną. 



Urodzonemu w Sieradzu w 1884 roku Antoniemu Cierplikowskiemu nie wróżono wielkiej kariery, być może dlatego, że pochodził z domu o tradycjach chłopskich. Jedynie matka przewidziała mu fryzjerską przyszłość: "Antek nie będzie chłopem. To artysta" - mówiła. On sam też od młodości chwalił się, że będzie żył w świetle jupiterów. Bardzo wcześnie, bo już w wieku 14 lat, zainteresował się fryzjerstwem. Pierwszą modelką została siostra Antoniego. Pewnego dnia, gdy biegała przed domem zwrócił uwagę na jej lśniące włosy. Uczesał ją, ale chciał, by fryzura się trzymała, zastosował więc miód. Siostra była zachwycona efektem pracy dopóki do fryzury nie zaczęły zlatywać się pszczoły.
Już wówczas matka Antka dostrzegła w nim drzemiący talent, bo wysłała go na naukę fachu do… felczera, który przy okazji rwania zębów zajmował się też strzyżeniem ludzi. Po zakończeniu praktyki młody Cierplikowski pojechał na dalszą naukę do wuja Pawła Lewandowskiego, który w Łodzi miał zakład fryzjerski. Gdy Antek odwiedzał z wujem niektóre klientki w ich pięknych i bogatych domach, pisał potem w listach do swojej matki: "Te piękne domy są urządzone bez gustu, zbytnio zatłoczone, należałoby wyrzucić połowę mebli i każdy obraz powiesić na właściwym miejscu". Widać wyraźnie, że już jako podlotek miał wyczucie estetyki i smaku.
Nadszedł dzień, w którym wuj Paweł wypił na tyle dużo, że nie mógł uczesać pani Ginsberg, żony bogatego fabrykanta. Antek został wtedy wysłany na zastępstwo. Podobno po zakończonym czesaniu pani Ginsberg była zachwycona. Widocznie pochwały Antoni usłyszał jeszcze nie raz, bo zaczął na poważnie marzyć o zagranicznej karierze. Ba, kupił nawet książki do nauki francuskiego.
Paryż
W 1901 roku, w wieku zaledwie 17 lat znalazł się w Paryżu z kilkoma frankami w kieszeni. Po krótkim czasie udało się mu zaczepić w zakładzie peruk znajdującym się w piwnicy pod salonem fryzjerskim, gdzie zarabiał marne grosze. Być może Cierplikowski siedziałby w perukarni przez długie lata, gdyby fryzjerzy z góry nie poprosili go o pomoc przy czesaniu klientek… Efekt pracy Polaka był oszałamiający. Od tego momentu o Antonim, a w zasadzie o Antoine, jak go nazywano, zaczęły szeptać paryżanki. Przełomowym punktem w karierze było uczesanie pani Lily de Moure, kochanki księcia de Ligne. Otóż pani de Moure, która wybierała się na wytworne przyjęcie, zgubiła swój kapelusz. Poprosiła więc Antoine'a o stosowną do sytuacji fryzurę. Cierplikowski powiedział do niej: "Po co kapelusz, ma pani piękne włosy", po czym wyrzeźbił na jej głowie pełną splotów, finezyjną fryzurę, którą owa dama wywołała u mężczyzn zauroczenie, a u kobiet zazdrość. Nie trzeba było długo czekać by u Antoine'a pojawiła się kolejka klientek.
Antoni Cierplikowski zupełnie przez przypadek wylansował nowe uczesanie. Pewnego dnia do salonu fryzjera z Polski przyszła Eve Lavalliere, aktorka w średnim wieku, która miała zagrać podlotka w sztuce teatralnej. Poprosiła Antoine'a, aby znalazł dla niej odmładzającą fryzurę. Cierplikowski ostrzygł aktorkę na krótko: krótkie włosy do ucha, lekkie fale. "Chłopczyca" – jak mówiono później o fryzurze - odjęła Evie kilkanaście lat. Uczesanie stało się szalenie modne w latach 20. i 30. XX wieku. Warto zauważyć, że podobny styl lansowała w tym czasie również Coco Chanel, która wprowadziła w kobiecy strój krótkie i proste linie.
Przez dziesiątki lat swojej zawodowej aktywności Cierplikowski upowszechnił nie tylko krótką fryzurę, ale co ważne, zwyczaj częstszego mycia włosów. Jak w wielu innych przypadkach związanych z jego osobą i tutaj pojawia się ciekawa anegdota. "Czy mogę umyć pani głowę?" - zapytał Cierplikowski hrabinę de La Farge. "Zwariował pan? Nigdy, słyszy pan, nigdy nie myto mi głowy. Nie znoszę tego" - odparła hrabina. Tym razem Antoine nie chciał dotykać tłustych włosów, ale po kilku dniach hrabina wróciła do niego i poddała się myciu. Cierplikowski wspominał po latach: "Higiena, której przestrzega dziś każda kobieta myjąc głowę raz na osiem czy dziewięć dni, była wówczas zupełnie nieznana wielu paniom z wyższych sfer".
Czesał królowe, prezydentowe i słynne aktorki. Pisano o nim, że stworzył kobietę współczesną.
Pierwszy salon
W 1909 roku, w wieku 25 lat założył pierwszy salon fryzjerski na ulicy rue Cambron w samym centrum Paryża. Wnętrze pomógł mu urządzić Xawery Dunikowski, z którym się przyjaźnił. Na ścianach Cierplikowski zawiesił obrazy Picassa i Modiglianiego. W krótkim czasie jego nożyczki pokochały królowe, arystokratki i gwiazdy kina: Sarah Bernhardt, Josephine Baker, Simone Signoret i Marlena Dietrich. "Salon jego uchodzi za najbardziej międzynarodowy zakład w całym Paryżu. Tu zapadają wyroki w sprawie nowych fryzur kobiecych, które obowiązują później na całym świecie" - pisał Express Łódzki w 1931 roku. Do Cierplikowskiego przychodzili możni i sławni tego świata, bo czuli, że nie jest jedynie zwykłym fryzjerem, lecz również artystą. Było to jak najbardziej zgodne z prawdą. Antoni Cierplikowski w poszukiwaniu inspiracji i pomysłów sięgał do malarstwa i historii. Studiował dzieła Goyi i Velazqueza, analizował antyczne rzeźby.


Przez całe swoje życie miał dobrą passę nie tylko we fryzjerstwie, ale i w projektowaniu. Tworzył peruki, kapelusze i kostiumy dla teatrów i rewii. Zaprojektował kolekcję kreacji dla Cecile Sorel do rewii "Vive Paris" i słynną fryzurę z "pierścionkami" dla Josephine Baker, w której wystąpiła na okładce "Vogue". Interes Cierplikowskiego rozwijał się na tyle dobrze, że mógł pozwolić sobie na założenie więcej niż jednego salonu fryzjerskiego. Zakłady z szyldem "Antoine" pojawiły się w Wielkiej Brytanii, Szwecji, Japonii, Kanadzie, Londynie, Polsce i w całych Stanach Zjednoczonych. W sumie było ich około setki.
Cierplikowski był na tyle pomysłowy, że wziął się również za produkcję kosmetyków. Komponował lakiery do włosów i farby o fantazyjnych kolorach: fioletowym, turkusowym i czerwonym. Zaczął również wydawać magazyn o fryzurach i modzie: Antoine-Document.
W latach 30. wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie czesał gwiazdy kina: Gretę Garbo, Polę Negri i Betty Davies, a także robił modele fryzur i charakteryzacji dla dużych wytwórni filmowych. Po wojnie wrócił do Paryża, gdzie kontynuował swój fach, czesząc takie gwiazdy jak Edith Piaf i Brigitte Bardot.
Miał fortunę: domy i prywatne jachty, ale pieniędzmi zarządzała jego żona Maria Berthe, z którą przeżył 50 szczęśliwych lat i którą nazywał swoim ministrem finansów. Sam wydawał pieniądze na dzieła sztuki, sponsorował artystów i fundował stypendia dla młodych fryzjerów z Polski.
Ekscentryczna osobowość
O ekstrawagancjach Cierplikowskiego do dziś krążą legendy. Jeszcze w czasach łódzkich, zdarzyło mu się wykupić z kwiaciarni wszystkie białe róże i rozdać je kobietom na ulicy. Sam też był kolorowy niczym kwiat. Nosił czerwone, błękitne i różowe ubrania o finezyjnym kroju. Włosy farbował na błękitny kolor. Lubił buty na obcasach.
Sypiał w szklanej trumnie, przykryty czarną materią. Tłumaczył, że "szkło izoluje przed szkodliwym promieniowaniem i pozwala mu się zrelaksować po ciężkiej pracy".
Lubił zwracać na siebie uwagę spacerując po lasku bulońskim z pofarbowanym na niebiesko chartem u boku. Tłumaczył później, że testował na nim nową płukankę do włosów.
W latach 20. przyleciał własną awionetką do Polski. Nad swym rodzinnym miastem Sieradzem zrzucał kwiaty. W 1927 roku zbudował nieopodal wieży Eiffla swój szklany, przestrzenny dom ze szklanymi schodami i meblami. "Ostatnie przyjęcie sezonu było szczególnie ekscytujące. Cały Paryż chciał tam być. Antoine, znany kreator fryzjerskiej mody kobiecej, otworzył drzwi swojego szklanego domu. Ta nowoczesna idea może służyć za przykład tego, co powinna sztuka naszych czasów" - pisała paryska prasa.
Był tak barwną postacią, że stał się w końcu bohaterem komedii "Damski fryzjer" wystawianej w Theatre de Paris.
Przyjaźń z wielkimi tego świata
Nasz rodak znał się z ludźmi z pierwszych stron gazet i wielkimi artystami. Jean Cocteau, poeta i dramaturg, powiedział o nim: "Antoine jest poetą i ten zapewne dar pozwolił mu ze sztuki fryzjerskiej uczynić sztukę prawdziwą". Z Dunikowskim, którego poznał w Paryżu w 1910 roku, przyjaźnił się do końca życia. Panowie gościli się nawzajem. Cierplikowski urządził artyście atelier. Zainspirowany nim zaczął nawet rzeźbić.
W latach 60. XX wieku Antoni Cierplikowski podarował Muzeum Narodowemu w Warszawie rzeźby i obrazy Xawerego Dunikowskiego, a poza tym dzieła Olgi Boznańskiej, Keesa van Dongena oraz oryginalne projekty i fotografie fryzur, stroje i biżuterię według swojego pomysłu.
W Paryżu miał życie o jakim marzył, ale przed śmiercią wrócił do Sieradza i zamieszkał w małym drewnianym domku. Zmarł w lipcu 1976 roku, w wieku 92 lat. Został pochowany w stroju mnicha na cmentarzu w Sieradzu. W 1992 roku odcięto i ekshumowano jego prawą dłoń i zawieziono do Paryża - podobno wolą mistrza było spocząć po śmierci we Francji.
http://ciekawe.onet.pl/nieprzecietni/antoni-cierplikowski-krol-fryzjerow-fryzjer-krolow,1,5524665,artykul.html